środa, 18 kwietnia 2012

Ups

Moje Małe Kochane wróciło dziś ze żłobka z rozciętą głową. Pani w żłobku oczywiście zrobiła niewinną minę i nie wiedziała, jak to się stało. Powiedziała, że pewnie w łóżeczku. Taaak… dobrze że kończymy z tym żłobkiem. Nie wiadomo co się tam dzieje z dzieckiem. I wcale wygląda tam na szczęśliwego, jak tata po niego przyjeżdża. Siedzi sobie tylko sam, mizernie, jakby już się poddał swojemu losowi. Zero radości w dziecku. Ale wraca do domku i od razu inny Jacuś. Cieszy się z głupot, podrywa mamę i tatę, popisuje się. I uśmiecha. Przede wszystkim ten uśmiech jest moją radością. Bo on potrzebuje dużo dużo miłości. To mu wystarcza. A od jutra wznawiamy wiosenne spacery. Tak już ładnie na dworze – i ciepło i złocień przed domkiem zakwitł i drzewa w ogrodzie jakby się do kwitnięcia zbierały… Pięknie jest, trzeba to wszystko Jacuchowi pokazać, a nie ciągłe wymówki, że o tu katarek, o tu chrypka i ze spacerku nici. Musi być twardy. Bo na razie nie wie nawet iloma rzeczami się może człowiek (i mały i duży) cieszyć na wiosnę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz