piątek, 27 kwietnia 2012

Ostatnie niemowlęce popołudnie

W przeddzień urodzinek Jacusiowych poszliśmy sobie w trójkę do ogródka. Siedzieliśmy pod kwitnącą czereśnią i wdychaliśmy boskie aromaty z grilla sąsiadów. I wymyśliłam, że może, co prawda na ostatnią chwilę, ale byśmy zrobili jutro urodzinowego grilla dla Jacusia i Jacusiowych gości. Ale chwilę później sobie pomyślałam – no tak, ale czym ja tego grilla popiję (maluch w brzuszku raczej piwka nie lubi). I grill niby jakoś rakotwórczy jest, więc szkoda by tym jubilata karmić (pewnie, tort zdrowszy!). I tak oto plan został porzucony.
Jacuch dostał do zabawy długą plastikową łyżeczkę i kwiatki z czereśni. Chyba nie muszę mówić, co zwyciężyło i zdobyło zainteresowanie Jacka. Oczywiście że łyżeczka. Do kwiatków podchodził bardzo nieufnie, aż w końcu zignorował.
A wieczorkiem odkryłam, że istnieje jeszcze coś takiego, jak ramki w aparatach fotograficznych i tak powstał Jacuś w pralce. Teraz Jacuś sobie smacznie śpi. Oby do rana. Albo o, do 13tej. W końcu jutro dzień pełen wrażeń. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz