Ale mieliśmy wczoraj z Potworkami super popołudnie! Jacuś
był pierwszy raz na placu zabaw. Tak pełną gębą. Na placu pełną gębą. Bo długo
i bawił się z innymi dziećmi i zjechał z DUŻEJ zjeżdżalni. I trochę się
wstydził, trochę zabierał zabawki, trochę się dzielił swoimi, trochę biegał na
bosaka (bo plac zabaw z prawdziwego zdarzenia, żałuję że takich nie było za
moich czasów..), trochę się huśtał, trochę zachwycał, trochę dziwił i bardzo,
bardzo się cieszył. Absolutnie nie chciał wracać. Protestował bardzo, jak go
tata wyciągał (Jacuś zarzucony przez plecy, oczywiście wijący się). A ten tata
chciał go tylko na dalszą część placu zabaw zabrać… Jacuś bywał na tym placu
zabaw (nad morzem) już wcześniej nie raz. Ale dopiero wczoraj NAPRAWDĘ miał z
tego frajdę. Tak się wybawił i wygrzał na słoneczku, że wieczorem miał stan
podgorączkowy od tych wszystkich letnich wrażeń… Tak byłam zajęta zabawą z
kochaną Jacuchą, że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia. Ale może tata pokaże
potem co pstryknął komórką, to się pochwalę jaki SUPER synek i jak pięknie
podbijał plac zabaw. Bo ja nie chciałam przegapić ani jednego uśmiechu na
zabawę aparatem. I nie żałuję. Dobry dzień mieliśmy. A Asiunia cały czas
grzeczniutko spała i nawet nie wołała jeść.
czwartek, 30 sierpnia 2012
środa, 29 sierpnia 2012
Szczęśliwie
Dobre dziecko z tego Jacusia. Taki się zrobił przytulasty i
kochany. Przychodzi, do nogi się przytula, czasem nawet zasuwa ze mną przy tej
nodze. Wesołek mały, cieszy się ze wszystkiego. Radośniak. Taki wdzięczny jest.
Nasza kochana Jacucha. Wczoraj była u nas babcia i po 3 godzinnym pobycie strasznie
zachwycała się Jacusiem (jaki to on jest radosny i kochany) i chciała wyrzucać
Asię przez okno (no kolki ma biedula).
A propos szczęśliwości w populacji moich dzieci… Asia dziś
po raz pierwszy zaśmiała się na głos! Taki słodki Asiowy pisk. Strasznie się
wzruszyłam. Uwielbiam te pierwsze razy. Aż serce rośnie.
wtorek, 28 sierpnia 2012
Ku pamięci
Wspomnę co nie co o mojej przerwie w blogowaniu. Mój szpital
i walka o leki, wypadek Jacusia (spadł ze schodów i nie był fotogeniczny ani z
rozwaloną wargą ani głową) spowodowały że trzymałam się od komputera daleko. A
z tą Jacuchą… przeżyłam chwile grozy jak usłyszałam że spadł. Bo to były schody
betonowe i upadek też na beton. I wycie, wycie, wycie. Potem nie chciał jeść
następnego dnia, bo warga boli i w ogóle marudne dziecko było. Ale kto by nie
był…
Trzeba więc napisać troszkę o zaległych sukcesach Jacusiowych.
Otóż to dziecko już WSZYSTKO rozumie. I jak słucha (czasami) to normalnie złote
dziecko. Potrafi np. po jedzeniu (oczywiście sam) odnieść talerz do kuchni.
Sprząta po sobie zabawki. I to z wielką radością!:) Zżył się nawet ze swoją
siostrą (troszeczkę). Zawsze woła mamę jak Asia płacze. A jak mama zwleka, to
Jacuś po mamę przychodzi. Cierpi razem z Maleńką. I nawet były pierwsze próby z
nocnikiem. Co prawda wyszły jak każde inne pierwsze próby - średnio – siedział
na nocniku, siedział i nic, zszedł i od razu siusiu na podłogę - ale w każdym
razie pierwsze koty za płoty.
A Asia coraz mniej śpi i coraz więcej szaleje. Może nie
szaleje, ale oczka szelmowskie się śmieją i na pewno by szalała jakby tylko
mogła. Wygląda jak aniołek. Dla niektórych wizytujących osób jak potworek, ale
oficjalnie przyznaję, że się z nimi nie zgadzam. W końcu Potwór może być tylko
jeden. Nie Jacuś?
Aha, moje Małe Fajne kończy dziś (za kilka minut) 16
miesięcy. A Mniejsze Fajne dopiero co skończyło dwa. Starzeją się nasze Kluchy,
trzeba przytulać ile się da, póki można!:)
Kolej rzeczy
Pamiętam dzień kiedy Jacuś nauczył się wspinać na krzesła.
Pamiętam jego dumę, pamiętam jego śmiech, pamiętam upadki. W związku z tymi
jego wspinaczkowymi talentami obawiałam się nadejścia dnia, kiedy moje Małe
Fajne zmądrzeje. I zacznie przystawiać sobie krzesła, żeby wchodzić na inne
domowe meble. Meble gdzie rodzice trzymają same niebezpieczne dla Jacusiów
rzeczy oraz rzeczy, których dla Jacusiów szkoda. Cóż. Mądre to takie już. Za
mądre. A krzesła na razie wynieśliśmy, za duże ryzyko. Szkoda dziecka. Bo
słuchać że nie wolno to on na razie nie chce. Rozumie doskonale. Ale nie chce.
W sumie go rozumiem. Jak ja nie rozumiem dlaczego czegoś nie wolno to także nie
jestem skora do słuchania… A na rozumienie przyjdzie czas. Oby prędko.
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Ostatnie podrygi lata
Korzystamy w pełni. Nawet zmokliśmy wracając z placu zabaw.
Jacuś uwielbia takie miejsca. Szczególnie bogate w inne dzieci. Oczy tylko
latają na wszystkie strony i krzyczą: tu chcę, tam chcę, i jeszcze tam, naraz!
Tak się z nim bawiłam i zachwycałam, że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia. Ani
jemu ani siostrze, która na razie nie skorzystała zbyt wiele. Ale może wrzucę
coś, jak tata młodych pokaże co zrobił komórką. A na razie foty sobotnie z
wizyty u babci i dziadka. Do tego gestu, jak Jacuś na coś wskazuje, jest zawsze
dołączony super dźwięk. Tak jakby mu tlenu brakowało. Takiego zdziwienia i
zachwytu w czystej postaci. Niezapomniany.
wtorek, 14 sierpnia 2012
2 geniusze
Ku pamięci - ostatnie sukcesy moich ukochanych potworków:
- Asiaczek przewrócił się pierwszy raz z brzuszka na plecki.
Miała wtedy 6,5 tygodnia!! Może to i był przypadek, ale udało jej się to 2 razy
pod rząd, więc nie jestem przekonana, że to przypadek.
- Jacuś zaczął pięknie jeść widelcem. Potrafi już nabić
kąsek i pięknie skierować go do buzi bez wydłubywania oczu sobie albo osobom
obok. Dalej 90% kąsków pakuje do buzi łapkami, ale od czegoś trzeba zacząć.
- Asiowe zaczęło mówić!! Pięknie mówi gle, eghl, ghli.
Wyprzedzi chyba w mówieniu pierworodnego, który co prawda wszystko już rozumie,
ale mówi dalej 5 słów na krzyż. Nawet nie na krzyż tylko dokładnie 5 słów:
mama, tata, ta, nie, da. Za to spektrum dźwięków od pisków po wycia ma
niezwykle bogate.
- Asia uśmiecha się już w odpowiedzi na czyjś uśmiech. Pełną
gębą. Zupełnie jakby była szczęśliwa.
Poza tym Asieńka nasza kochana była z rodzicami pierwszy raz u dziadków na działce! Tak się zatruła tlenem, że spała cały dzień! I nawet NOC, a to niespotykane (na razie!). Była też na grzybkach, ale nie pomagała specjalnie, chyba nie była w nastroju.
wtorek, 7 sierpnia 2012
Powoli do przodu
Byłam dziś pierwszy raz z Jacuchą SAMA w ogrodzie. A on był
takim dobrym i grzeczniutkim dzieckiem. Sam zszedł po schodach (za rączkę).
Potem zajadał zgniłe jabłka (próbował). Potem poszliśmy na porzeczki. Potem
wchodził na krzesła w ogrodzie i wkurzał się, że nie sięgnie z nich stołu żeby
na niego wejść (a nie wpadł na toz żeby przestawić krzesło bliżej stołu - hurra!). Potem jedliśmy
agrest, a potem Jacucha zwiał przed domek i na podjazd. A potem przyjechał
dziadzio zająć się Jacuchą, a ja mogłam wejść i odpocząć i dodać notkę:P A teraz
lecę karmić bo Asiowe wyje.
niedziela, 5 sierpnia 2012
Niedzielna plaża
Pojechaliśmy dziś na plażę z maluchami. Wybraliśmy się wcześnie rano, żeby nie było upału. Pogoda jednak nam zrobiła psikusa i przed południem był upał (od 9!) a po 12 jak wróciliśmy - całe zachmurzone niebo i przyjemny wietrzyk. Cóż, udaru nie dostały:) A Jacuś miał mega frajdę. Co prawda na plaży już bywał nie raz, ale pierwszy raz kąpał się w morzu! Wielka chwila:) Trochę się bał, ale się cieszył i szedł dalej. Przewracał się i pluskał i budowaliśmy zamek i wielką dziurę kopaliśmy i chlapaliśmy mamę... Niestety nie zrobiłam dużo zdjęć do w morzu siedziałam z Jacuchą, a tata na brzegu doglądał Asiowej. Ale to co mam wrzucam ku pamięci:) Aha, Jacuś też zaliczył dziś kolejny pierwszy raz - pierwsze lody! Spróbował od taty. Nie smakowały mu, ale za to obgryzał wafelek od spodu. I coś ważniejszego niż lody - pierwszy kontakt z innym malutkim dzieckiem. Dziewczynka była jedynaczką i nie chciała się specjalnie z Jackiem dzielić zabawkami i chyba trochę się go bała. Jacuś poszedł więc dalej, do chłopca obok. Siedział sam z rodzicami i też się nudził. Ale jak tylko Jacek do niego podszedł też zagarnął wszystkie swoje zabawki i był gotowy bronić ich własnym ciałem. Cóż, pierwszy kontakt z rówieśnikami (no, trochę starszymi) nie był udany. Ale mam nadzieję, że Jacucha się nie zrazi. Aha, potem dodam tatowe zdjęcia, mam nadzieję że będą niczego sobie;)
Wrzucam jeszcze tatowe fotki - z wczoraj z basenu i (jedyne) zdjęcie gdzie widać kawałek morza i Jacusia jedzącego piasek. Łopatką.
Ostatnie foto obrazuje pierwszy samodzielny zjazd Jacuchy ze zjeżdżalni. Nie wiedział, że trzeba siedzieć, zjechał na leżąco i uderzył się na dole w głowę. Rozpłakał się oczywiście, ale potem już było tylko lepiej:)
Wrzucam jeszcze tatowe fotki - z wczoraj z basenu i (jedyne) zdjęcie gdzie widać kawałek morza i Jacusia jedzącego piasek. Łopatką.
Ostatnie foto obrazuje pierwszy samodzielny zjazd Jacuchy ze zjeżdżalni. Nie wiedział, że trzeba siedzieć, zjechał na leżąco i uderzył się na dole w głowę. Rozpłakał się oczywiście, ale potem już było tylko lepiej:)
Nasza panienka
...dostała pierwszą sukieneczkę w życiu! Wczoraj była u babci i dziadka i wszyscy się zachwycali Aniołkiem. Normalnie niby mały Jacek, że skóra zdjęta, ale kobietka :) Zawsze marzyłam o córeczce. Za kilka (albo kilkanaście) lat będzie mamie ciuchy kradła i kosmetyki. Hehe, każda z nas miała kiedyś ten okres. Będzie ciekawie - 2 kobietki na dwóch facetów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)