sobota, 31 marca 2012

bezpieczeństwo przede wszystkim

Zabezpieczenia przed dziećmi. Poważna sprawa. Jakiś czas temu zrobiliśmy z Karolem rundkę po mieszkaniu i oceniliśmy, gdzie nasz potomek mógłby sobie łatwo zrobić krzywdę. I zostały zakupione rzepy na szafki i szuflady, ochraniacze na narożniki, wtyczki zabezpieczające kontakty przed małymi paluszkami (a szczególnie przedmiotami w tych paluszkach, którym by przyszło do głowy, że jak jest dziurka w kontakcie, to czemu z niej nie skorzystać). I nasz Jacuś był bezpieczny. Mógł sobie hasać po całym mieszkaniu, wspinać się gdzie chciał, łapać za szafki, szuflady, itd. Ale wszystko co dobre, niestety szybko się kończy. Nasze sztandarowe (bo występuje w dużej ilości) zabezpieczenie anty-Jacusiowe w postaci rzepów na szuflady i szafki, zostało rozpracowane. Mały mądrala szybko się zorientował, jak to działa i teraz z tej wiedzy umiejętnie korzysta. I znowu - oczy dookoła głowy (żeby tej Jacusiowej się krzywda nie stała).


A teraz pada PIĘKNY śnieg a Jacuś patrzy jak zaczarowany. Takie wielkie białe płatki. Wytłumaczyłam mu, że w październiku, listopadzie, styczniu czy grudniu to się ze śniegu cieszymy. Ale u progu kwietnia raczej nie. Nie zrozumiał i dalej się zachwyca:)

piątek, 30 marca 2012

małpka mała

Gdzie jest Jacuś? Akuku! Moje mądre dziecko nauczyło się bawić w akuku. Już jakiś czas temu. Zauważył jak się z nim bawi mama i tata i pięknie naśladuje. Na przykład chowa się za drzwiami i wygląda z uśmiechem i czeka aż ktoś powie akuku. I jeszcze raz. Długo tak potrafi...;) Albo za kocykiem. A poniżej bawi się z tatą w akuku w czasie przewijania. Ogólnie większość rzeczy, które robimy z Karolem, Jacek stara się naśladować. Począwszy od słów (w odpowiedzi na nasze "cześć" pięknie mówi "cesc"), poprzez śmieszne dźwięki, aż do zachowań. Klaskanie co prawda opanował już dawno, ale już teraz z jego rączek wydostają się dźwięki!Pięknie bije brawo. Jak tylko oczywiście sprowokuje się go tym samym;)


Wyprawa

Wczoraj Jacuś był z rodzicami na zakupach. Uwielbia duże sklepy, tyle się dzieje, tyle nowych rzeczy i dźwięków. Siedział jak zaczarowany. Ale najbardziej się cieszył, jak mu dałam gazetkę sklepową. Aż nie wierzył, że dostał;) Bawił się nią całkiem długo (jak na niego) zanim powędrowała do Jacusiowej buzi. Wtedy oczywiście gazetka została zabrana i niepocieszony maluch się zaczął denerwować. Ale co zrobić, nie można mieć wszystkiego. Dostał za to pierwszy w swoim życiu "dorosły" soczek marchewkowy. Smakował mu bardzo. W końcu nie ma to jak cukier, w każdej postaci.
A weekend? Tak, szykuje się:) Wiosenne porządki przed nami. Jacuś na pewno będzie dzielnie pomagał.

środa, 28 marca 2012

Kolejna miesięcznica malucha naszego kochanego

Tralalala, mam dziś 11 miesięcy! I jestem duży i wesoły. I jaki mądry!

Tak, moje genialne dziecko, dziś po raz pierwszy udowodniło, że rozumie cokolwiek co się do niego mówi. Bawił się klockiem, powiedziałam do niego "daj", wyciągnął do mnie rączkę i podał mi go! Mimo że razem z "daj" nie czekała na niego ręka, nie było żadnego gestu. Czyli Jacek rozumie "daj". Prawda że takie to małe mądre?

Z okazji urodzin męża, zamówiliśmy dziś pizzę. Jedząc ją spojrzałam na Jacka. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem jak mały piesek, żeby dostać kawałek. Jak jem kanapkę, jabłko, czy inne owoce to zawsze może na to liczyć. Nawet naleśniki i spaghetti wcinał. Ale pizzy nie dostał mimo wzroku słodkiego szczeniaka. Z bólem serca dałam mu biszkopta. Dał się pięknie na to nabrać i spokojnie mogliśmy zjeść:)




wtorek, 27 marca 2012

Wielki krok dla Jacusia

Trzeba by tutaj napisać o pierwszym kroczku Jacuchy. Otóż... byliśmy w kuchni, kucałam koło niego. On stał
i opierał się o mnie. Nagle puścił się (!) i zrobił kroka w kierunku (swojej ulubionej) kuchenki! I
buch. Poleciał na dupkę. Grawitacja zwyciężyła. Ale wniosek jest taki - mój kochany maluch zrobił
pierwszego kroka w swoim życiu. A było to... 18 marca. Miał niecałe 11 miesięcy! Co prawda od tamtej pory drugiego kroka nie było, ale wszystko przed nami:)
A poniżej skomplikowany (ale ekspresowy) proces wychodzenia z łóżeczka 

                                             1. ALE wysoko!   
                                            2. Ale co to dla mnie! Idzie pierwsza ręka.
                                            3. Idzie druga ręka. No i już stoję na łapkach!
                                             4. Uwaga! Prawie gotowe.
                                             5. I... jestem! Ja to potrafię co nie?

poniedziałek, 26 marca 2012

Żeby żadna chwila nie została zapomniana.

To będzie blog o moim ukochanym, prawie 11 miesięcznym, synku, Jacusiu. Żebyśmy mogli kiedyś wrócić do czasów kiedy, był taki malutki. Bo chociaż teraz co kilka dni Jacuś robi coś nowego albo wzruszającego i mówię wtedy że "nigdy tego nie zapomnę", ale kto wie. Na wszelki wypadek. I tak żałuję, że nie zaczęłam wcześniej pisać o jego małych-wielkich krokach. Małych-wielkich sukcesach. Małym-wielkim Jacusiu.

A więc dziś, Jacuś wzruszył mnie do łez. Siedział w łóżeczku, ja przy nim. Bawiliśmy się w podawanie klocków. Sam podawał mi wszystkie pluszowe klocki jakie miał w łóżeczku. Po kolei, z wielkim zaangażowaniem i przejęciem. A kiedy już oddał mi wszystkie swoje klocki, podniósł kocyk z łóżeczka i TEŻ MI GO DAŁ. Takie dobre dziecko. Wszystko by mamie oddał. Moje dziecko.

A wieczorem, przy kąpieli... tata na sekundkę spuścił Jacka z oczu... i mądry maluch wykorzystując chwilę nieuwagi wziął mydło i je ugryzł! Nawet się nie zdenerwował, nie mówiąc o płaczu. A mamę aż brzuch ze śmiechu rozbolał i zrobiła oczywiście ku pamięci zdjęcie mydła ze śladami ząbków malucha.

Jeszcze wspomnę o minionym weekendzie. Otóż Jacek nauczył się sam wychodzić ze swojego łóżeczka! Gdy tylko szczebelki są wyjęte, wystawia ostrożnie głowę... potem idzie jedna ręka i szuka ziemi. Gdy już oprze się na ziemi idzie druga ręka, głowa i dalej reszta Jacusia. Head first. Ale bardzo bardzo ostrożnie. Mój mały geniusz:)