środa, 23 maja 2012

Uff jak gorąco

Ale ostatnio upalnie nam było… Gdyby Jacek sam sobie nie zdejmował pieluch jak jest nago, to by nago chodził. A tak niestety niezbędne było krótkie body. I dużo, dużo picia. I dużo, dużo świeżego powietrza i cienia. I drzemek. I marudzenia. Chyba Jacek woli jak jest chłodniej. Ale to tylko znak, że jest normalny. Dziś już na szczęście pogoda znośniejsza i też dziecko jakieś inne. Nie ma tych nieobecnych oczek, tego wyrazu twarzy pytającego – gdzie ja jestem? co się dzieje? Tylko bawi się ładnie i z pogodnym humorkiem czeka aż tata wróci z pracy.
Chcieliśmy wczoraj odpalić nową klimatyzację po raz pierwszy, ale nam nasze dziecko nie pozwoliło. Okazało się, że się jej boi (już w czasie odpakowywania kartonu zawył i uciekł). Także czeka nas stopniowe przyzwyczajanie Jacuchy do tych wszystkich rurek. Kolejna przerażająca rzecz w domu (po pralce, odkurzaczu…). I na świecie – po sławetnej trawie. Taki to już jest nasz Jacuś. Ale w sumie kto z dorosłych ufa każdej nowej rzeczy? Nikt. Poza tym nie sądzę, żeby mając 15 lat, Jacek dalej bał się trawy, także nic mu te dziecięce strachy nie zaszkodzą. Będziemy je tylko ze wzruszeniem i śmiechem wspominać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz