piątek, 25 maja 2012

U progu weekendu

Ciężki dzień był wczoraj dla Jacuchy.  Marudził, nie jadł, nie wiedział co ze sobą zrobić, a potem jeszcze więcej marudził. Tylko jak dziadek przyszedł go odwiedzić uspokoił się na chwilę. Cóż, jak się nie śpi w nocy, to potem ciężko jest mieć dobry i pogodny dzień. Żeby tylko na weekend Jacucha była wyspana i szczęśliwa, bo końcu będzie mój drugi dzień matki w życiu. Więc wolałabym, żeby mi nie wył do ucha. Albo przynajmniej nie dużo. Pojedziemy sobie wtedy do babci (mimo, że powiedziała, że dnia dziecka już nie obchodzimy, bo ona teraz ma Jacusia). W sensie obchodzimy dzień matki (babci Jacusia) ale dnia córki 1 czerwca już nie. No tak, postarzało się mamie Jacusia. Już ciężko uchodzić za dziecko. Za to babcia Jacusia, normalnie, to obchodzi i dzień matki i dzień babci i nawet dzień dziecka (w końcu Jacusia prababcia ma się doskonale). Ale mi się jakoś nie spieszy do takiej sytuacji.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz