sobota, 5 maja 2012

Grill

No i nici z wycieczki po pierwsze buciki Jacusia:( Ma dziś taki kaszel i katar, że nie mieliśmy serca go ciągnąć do galerii. Ale za to składał z rodzicami grilla. Grilla, który na skręcenie czekał cały długi rok. Jacek pomagał bardzo dzielnie i nie zjadł ani pół śrubki. Za to „grał” sobie na nim jak na bębenku i bardzo interesował się wszelkimi prętami. Bo to i do jedzenia smakowite i do uderzania o cokolwiek doskonałe… A teraz zjadł i padł (a grill się dalej skręca, okazuje się, że to nie takie proste jak się wydawało).







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz