poniedziałek, 14 maja 2012

Po weekendzie u babci

Cóż, zupełnie inne dziecko. Odmawia jakiegokolwiek jedzenia. Mleczko nie, kaszka nie, rybka nie, zupka nie, jajko nie. Tylko troszkę pije. Tak to jest jak się daje maluchowi przez cały weekend tłuste pierogi, kopytka na oleju, słodycze i inne dorosłe smakołyki. To potem wraca do rodziców i niech się męczą. Skoro nie je (i nie dostaje tego co chce) to nie jest teraz zbyt zadowolony. Ale w końcu chyba musi się złamać i zjeść coś zdrowego. A jak nie, to przyjdzie mu umrzeć z głodu. Chociaż w sumie to nasza Jacucha ma takie zapasy sadła, że to by pewnie nie nastąpiło przez długie, długie tygodnie…
Aha, wczoraj Jacek nawet BISZKOPTA nie chciał! Tak, nie dużo czasu trzeba, żeby zepsuć całe, piękne, kształtowane już od roku nawyki żywieniowe dziecka.
Wieczorny dopisek:  Właśnie kąpaliśmy Jacka. Okazało się że te dziwne rumieńce, które nam się wydawały podejrzane to nie wszystko. Maluch ma wysypkę na całym ciele. Wielką, obrzydliwą i wypukłą. I nawet nie wiadomo, co go uczuliło, bo tyle nowych rzeczy dostał u babci. Biedulek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz