piątek, 18 maja 2012

Dobre dziecko

Wzruszył mnie dziś Jacuś bardzo. Siedział u mnie na kolanach i dałam mu kawałek wafelka. Zjadł szybko i wzięłam drugi kawałek do ręki. Drocząc się z nim udawałam, że go zjadam. Ale potem dałam mu do rączki. A co na to Jacuś? Zamiast zapakować sobie momentalnie wafelka do buzi, wziął go i skierował do buzi mamy! Wzięłam gryza, a on mnie dalej karmił, aż zjadłam całego wafelka! Podawał mi i karmił. Wszystkim by się podzielił, nawet ukochanym wafelkiem. Moje ukochane dziecko.
A w ogóle jak siedzimy i jemy w kuchni, Jacuś wie do kogo podejść. Wie od kogo najłatwiej „wyżebrać” najlepsze kąski. Stoi, opiera się na moich kolanach i patrzy tymi oczkami jak kot ze Shreka. I mówi „mama, mama”. Kto by się nie złamał i nie dał chrupka, nawet przed obiadem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz