środa, 26 września 2012

Co dalej?

Piszę tą notkę w chwilce przerwy pomiędzy bieganiną za Jacuchą i gadaniem z Asią. Zamiast sobie zrobić herbatę. I tak sobie myślałam żeby dać sobie spokój z tym blogiem, bo ani czasu, ani energii. Ale zostawiam go, może jeszcze wróci odrobina czasu i odrobina weny, żeby potworki miały pamiątkę z niepamiętanych czasów dzieciństwa.

Ku pamięci: Asiunia jadła dziś pierwszy prawdziwy obiadek! Marchewa. Profesjonalna. Całe półtorej łyżeczki. Serwowane prosto z brody Małej po uprzednim wypluciu. Ale łaskawie połykała! Nasz mały sukces. Bobofrut jakoś łatwiej wchodził.... Jutro ciąg dalszy.

Ale czaruje ta nasza księżniczka!

Włamałem się do łóżeczka Asi, ha! I ukradnę sobie jej karuzelę, o.

Och:( Zamknęli przede mną kościół:( Na cztery spusty:(


A ja będę taka przekora, jak Jacucha. Mam swój wzór, a co!

1 komentarz:

  1. No nie możesz mi tego zrobić o.O Ja tu codziennie sobie zaglądam, żeby sprawdzić czy nie dodałaś nowego posta o Maluszkach i poprawić sobie humor Waszymi historyjkami :)
    Tak więc pisz pisz ;)
    Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń