czwartek, 13 września 2012

Soków ciąg dalszy

Wczoraj znowu robiliśmy flaszki dla Młodych. Mężyk mimo swojego urlopu pasteryzował już zrobione płyny, a ja właziłam na mokre po ulewach drzewo i zrywałam nowe. Wogóle cud że się nie zabiłam. Z drabiny przestało być wygodnie, więc żeby się dobrać do najbardziej dojrzałych i największych jabłek zrywałam prosto z drzewa. Specjalnie dla moich Małych Kochanych. I efekt jest taki, że nowe kilka siatek czeka na umycie, pokrojenie, odogryzkowanie i przesokowirówkowanie. Ale to jutro, dziś jabłkowa przerwa. I lekarz i wizyta dziadka itd. Zrobiłam ostatnio śliczne zdjęcia Asiuni, ale coś mi się nie chcą zgrać:( Pewnie za wcześnie dla nich. Bo kto by to widział, żeby zaczynać dzień przed 6....

PS: Już 60 flaszek gotowe i czeka na zimę! Pysznego wyciskanego soczku z jabłek z naturalnym miąższem i cynamonem. 

1 komentarz:

  1. Oj Agatko, zainwestujcie w sokowirówkę Boscha, do niej można wrzucać całe owoce, masę pracy Wam zaoszczędzi i czasu :) A czas = więcej uśmiechów dzieciaczków :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń