piątek, 7 września 2012

Jesieni początki

Wczoraj obiecałam Jacusiowi, że pójdziemy na plac zabaw jak wróci tata. Ochoczo przytaknął i popołudniu już sam stał pod drzwiami i robił papa (że on chce iść papa). Wiaterek był mocny i jesienny chłodek, ale nic to, założyliśmy czapeczki na 2 pary uszu i pojechaliśmy hartować maluchy. Jacuś nawet się przemógł i zjechał ze zjeżdżalni, której się bał od czasu jak przywalił tam buźką w blachę. Dzielne Małe. Biegał, zwiedzał, wspinał się na huśtawkę. I bawił się z dziewczynką. Dzielił zabawkami. I zabierał zabawki. Poznaje na własnej skórze, jak ciężko jest współżyć z rówieśnikami. I będzie się tego uczył całe życie, mam nadzieję, że z dobrym skutkiem i szczęśliwą mordką. Wracać jak zwykle nie chciał. Wył i wierzgał zarzucony na ramię taty. A poniżej foty z bieżni (Małe Wysportowane:)







3 komentarze:

  1. Jejku jejku, rośnie Wam mały biegacz ^^
    Uśmiałam się czytając o wyciu i wierzganiu, od razu miałam przed oczami miny mijających Was ludzi myślących zapewne "co to za rodzice" ;P Maluszek wygląda na przeszczęśliwego, a z takim charakterkiem z całą pewnością poradzi sobie w życiu i da radę rówieśnikom ;)
    Pozdrawiam Was serdecznie
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Za parę lat złoto zdobędzie na Olimpiadzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodziców to normalnie zgłosić do kolejki odebrania praw rodzicielskich;)
    A złoto... ty się Aguś nie śmiej! Z jego uporem to kto wie;)

    OdpowiedzUsuń