poniedziałek, 10 września 2012

Zbyt względny ten czas jak na mój gust

Jacuś, który od prawie dwóch tygodni umiał już przesypiać do po 7 rano, dziś zrobił psikusa

i obudził się razem z budzikiem taty. Szalał od 5.30. Efekt jest taki, że ledwo minęło południe, a ja już marzę o wieczornej kąpieli i wyrku. Na szczęście humorek dobry. I Jacuchy i Asiuni. A jak Małe maja dobre humorki to i mama jakoś ciągnie. I dziś decyzją większościową nie robimy soków jabłkowych. Bo już nie możemy z Mężykiem patrzeć ani na te jabłka, ani na sokowirówkę. Trochę litrów już naprodukowane, zagotowane i zabutelkowane i teraz zasłużona przerwa. Jabłka idę zbierać najwcześniej jutro, o. No pójdę, pójdę, żeby nam młodzież zdrowo rosła i nie pasła się na słodzonych sklepowych paskudztwach… 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz