i obudził się razem z budzikiem taty. Szalał od 5.30. Efekt
jest taki, że ledwo minęło południe, a ja już marzę o wieczornej kąpieli i
wyrku. Na szczęście humorek dobry. I Jacuchy i Asiuni. A jak Małe maja dobre
humorki to i mama jakoś ciągnie. I dziś decyzją większościową nie robimy soków
jabłkowych. Bo już nie możemy z Mężykiem patrzeć ani na te jabłka, ani na
sokowirówkę. Trochę litrów już naprodukowane, zagotowane i zabutelkowane i
teraz zasłużona przerwa. Jabłka idę zbierać najwcześniej jutro, o. No pójdę,
pójdę, żeby nam młodzież zdrowo rosła i nie pasła się na słodzonych sklepowych
paskudztwach…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz