Z innych małych wielkich sukcesów, o których zapomniałam
wspomnieć (to teraz – ku pamięci):
- w dzień w który skończyła 5 miesięcy (tydzień temu ponad)
stanęła pierwszy raz na czworakach! Mocno stara się chodzić. Nie wychodzi, ale
to co wychodzi jest przezabawne – stoi sobie Asia na czworakach, buja się przód
tył, i nagle opiera się na rękach i oba kolana idą naraz w przód. A Asia ląduje
na mordce :) Bo rączki nie poszły. Hehe:)
- no i pełza ładnie, też jeszcze niezanotowane było
- pięknie udoskonaliła przewrotki z brzuszka na plecki. Tak
zgrabnie to robi, że aż miło popatrzeć. A w ogóle to zawsze patrzy się na nią
miło. Najukochańsza na świecie, wesoła, pogodna, towarzyska…. Anioł nie dziecko
:)
Oj coś mało piszę o Jacuchu... On się może już nie zmienia z dnia na dzień. Chociaż... codziennie nowe pomysły (duużo by pisać), nowe słowa, nowe umiejętności... Bardzo samodzielne i inteligentne dziecko. I śliczne. I wesołe. Przekorne, dowcipne, niezależne....
Wczoraj tak się wyrywał przy obcinaniu włosów, że ma jeden placek na głowie, jak nożyczki ciachnęły przy samej skórze :) Teraz Jacuś i Asia u swojej babci kochanej, a mama ma chwilę, żeby napisać parę słów. I inne rzeczy. Ciekawsze;)
Edit: Aaa, zapomniałabym! Już od 3-4 tygodni Asiunia ma 2 zęby!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz