wtorek, 11 grudnia 2012

Zaraza stop

Ogłaszam oficjalny koniec zarazy. Antybiotyki jeszcze ciągniemy (cała czwórka), ale wszystko zmierza ku dobremu!! Z Asiunią było najgorzej. Ale i ona już dochodzi do siebie. Ciekawska, radosna, kochana. I śliczna, coraz śliczniejsza. Nacieszyła się tatusiem, bo tydzień siedział w domu. Noszeniu i zabawom końca nie było. I jak ja sobie z nią od jutra poradzę? Na poziomie podłogi? Ano jakoś sobie poradzę. Jacuś będzie pomagał (w sensie może nie będzie przeszkadzał ;)
A niedługo czekają nas same przyjemności. W sobotę kupujemy choinkę, w niedzielę ubieranie.. Już słyszę te "wow!" Jacuchy:) Nie mogę się doczekać. Już mówi śnieg ("siedzie") Tyle nowych słów poza tym...
ogórek - "ogór"
ryż - "syż"
Poza tym jak już jestem przy słowniku, to dziecię nasze się troszkę cofnęło chyba. Bo jak wytłumaczyć że nagle "papa" nie znaczy tylko "do widzenia", ale też mówi "papa" na:
- płatki
- małpę
- kupę
- pieluchę
- pastę do zębów
....
I bądź tu mądry :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz